Od jesieni noszę czapeczkę z tęczową przypinką. Jej historia jest taka,
że kiedy zgubiłam czapkę w mieście Warszawie i poratowała mnie Ewa Skórska
(czapką, którą sama znalazła w mieście Krakowie), to w tej czapce
przypinka już była. Nie odpinałam - trochę z szacunku dla Ewy i jej
poglądów, a trochę z przekonania, że LGBT OK, a dyskryminacja nie OK. I
trochę jako rekompensata za ostatnią Paradę Równości we Wrocławiu, na
której nie byłam, bo lało.
Dzisiaj zdarzyło się po raz pierwszy, że ktoś mi głośno zwrócił uwagę na tę przypinkę.
Nastolatka w tramwaju asertywnie, acz grzecznie zauważyła, że mam przypiętą odwrotnie, bo czerwonym do góry ma być!
Strasznie chciałabym wierzyć, że się poluzowało w obyczajach, a nie tylko w zapięciu.