Friday 28 June 2019

Nie mam szczęścia do Warszawy

No więc rezerwujesz Airbnb na Chmielnej, żeby było blisko z Dworca Chaosu. Docierasz spacerkiem, wchodzisz przez bramę na super klimatyczne wielgachne podwórko w przedwojennym kwadracie kamienic. Otwierasz drzwi klatki nr 7 i ... nie ma magnesika do skrzynki, w której miał być kluczyk do mieszkanka. Dzwonisz do gospodarza, przeprasza, kluczyk ma być dowieziony za 20 min. Zdarza się - nawet fajnie, pozwiedzasz jeszcze podwórko, porobisz fotki, poobserwujesz ludzi z psami i innych ludzi sadzących kwiatki. Naprawdę miłe miejsce.
Po kwadransie dzwoni telefon kończący tę sielankę. Firma sprzątająca się nie wywiązała, mieszkanie niegotowe, klucza nie ma i nie będzie, a gospodarz przeprasza z całego serca, obiecuje natychmiast anulować wszelkie płatności i na swój koszt znaleźć inne mieszkanie, tylko musi skontaktować się z Airbnb. No cóż - wracasz na ławkę na klimatycznym podwórku i jeszcze nie wiesz, że proces gotowania żaby właśnie się rozpoczął (kum, kum).
Albowiem przychodzi wiadomość od obsługi Airbnb, którą dla jej urody zacytuję w całości:
"Hi Marta,
I hope this message finds you well. My nam eis Hugo.
We received the call from your host who told us his cleaning crew failed to clean the apartment. He told me in this case you prefer the cancellation. I already canceled the booking and the full refund was issued to your card. I'm extremely sorry for this inconvenience. The host told me he will do his best to help you.
Additionally we are here to help. I'm going on my lunch now so I'll be assigning your case to another case manager to help you out.
You hear from her soon.
Kind regards,
Hugo G."
Następna godzina upływa ci na ping-pongu między (byłym) gospodarzem a Airbnb (w różnych osobach, wliczając w to Hugona G., zapewne już nażartego), z których każdy pyta co jakiś czas, czy druga strona znalazła ci już nowe mieszkanie.
NO JAKOŚ KURWA NIE.
Na sąsiedniej ławce super klimatycznego podwórka siedzi starsza pani ze starym psem i któreś z nich miarowo rzęzi, ale chyba ich stan jest stabilny, bo nie przestają.
Kiedy na super klimatycznym podwórku zapala się super klimatyczna latarnia, a poza tym robi się w chuj zimno - wydzwaniasz sobie hostel i, po krótkiej walce z jebaną kratą, oddalasz się w stronę świateł wielkiego miasta.

Friday 21 June 2019

Sala Królestwa

Z cyklu małe społeczności: dzieć1 nie chodzi w szkole na religię (aktualnie deklaruje się jako ateistka). Ostatnio znajomi ją pytali, czy nie chodzi dlatego, że jesteśmy Świadkami Jehowy - bo widywali mnie i jej młodsze siostry w okolicy Sali Królestwa (dwie ulice stąd).
Otóż w okolicy S.K. jest rewelacyjny asfalt, a dzieć4 uczyła się tej wiosny jeździć na rolkach.

Całą paczkę płatek

Z cyklu duże rodziny - podsłuchałam, jak dzieć1 opowiada dzieciowi3 o wizycie u kolegi: "...i wyobrażasz sobie, że on ma CAŁĄ PACZKĘ PŁATEK TYLKO DLA SIEBIE???"

Saturday 15 June 2019

"Nigdy się tak nie objadłem warzywami, jak po Czarnobylu"

Późna wiosna 1986. W Jugosławii sytuacja taka jak w Polsce: wiadomo, że wybuchł reaktor w ZSRR - nie wiadomo dokładnie, jakie jest skażenie i czym grozi. Na targu w Belgradzie nikt nie chce kupować owoców i warzyw; rolnicy rozdają je za darmo, żeby nie wieźć z powrotem. Grupa studentów fizyki jądrowej (wśród nich mój późniejszy kolega z pracy) chodzi z licznikami i bada to co na straganach. Stwierdzają, że zagrożenie zerowe, i spokojnie wybierają najlepszy towar dla siebie.