No więc rezerwujesz Airbnb na Chmielnej, żeby było blisko z Dworca
Chaosu. Docierasz spacerkiem, wchodzisz przez bramę na super klimatyczne
wielgachne podwórko w przedwojennym kwadracie kamienic. Otwierasz drzwi
klatki nr 7 i ... nie ma magnesika do skrzynki, w której miał być
kluczyk do mieszkanka. Dzwonisz do gospodarza, przeprasza, kluczyk ma
być dowieziony za 20 min. Zdarza się - nawet fajnie, pozwiedzasz jeszcze
podwórko, porobisz fotki, poobserwujesz ludzi z psami i innych ludzi sadzących kwiatki. Naprawdę miłe miejsce.
Po kwadransie dzwoni telefon kończący tę sielankę. Firma sprzątająca
się nie wywiązała, mieszkanie niegotowe, klucza nie ma i nie będzie, a
gospodarz przeprasza z całego serca, obiecuje natychmiast anulować
wszelkie płatności i na swój koszt znaleźć inne mieszkanie, tylko musi
skontaktować się z Airbnb. No cóż - wracasz na ławkę na klimatycznym
podwórku i jeszcze nie wiesz, że proces gotowania żaby właśnie się
rozpoczął (kum, kum).
Albowiem przychodzi wiadomość od obsługi Airbnb, którą dla jej urody zacytuję w całości:
"Hi Marta,
I hope this message finds you well. My nam eis Hugo.
We received the call from your host who told us his cleaning crew
failed to clean the apartment. He told me in this case you prefer the
cancellation. I already canceled the booking and the full refund was
issued to your card. I'm extremely sorry for this inconvenience. The
host told me he will do his best to help you.
Additionally we are
here to help. I'm going on my lunch now so I'll be assigning your case
to another case manager to help you out.
You hear from her soon.
Kind regards,
Hugo G."
Następna godzina upływa ci na ping-pongu między (byłym) gospodarzem a
Airbnb (w różnych osobach, wliczając w to Hugona G., zapewne już
nażartego), z których każdy pyta co jakiś czas, czy druga strona
znalazła ci już nowe mieszkanie.
NO JAKOŚ KURWA NIE.
Na
sąsiedniej ławce super klimatycznego podwórka siedzi starsza pani ze
starym psem i któreś z nich miarowo rzęzi, ale chyba ich stan jest
stabilny, bo nie przestają.
Kiedy na super klimatycznym podwórku
zapala się super klimatyczna latarnia, a poza tym robi się w chuj zimno -
wydzwaniasz sobie hostel i, po krótkiej walce z jebaną kratą, oddalasz
się w stronę świateł wielkiego miasta.
No comments:
Post a Comment