Skoro tyle się mówi o katoliku z Ikei, co mężnie wystąpił przeciwko promowaniu sodomii i został za to zwolniony, to może parę słów wyjaśnienia. Moje związki z KK są dość luźne - chodzę się tam pomodlić na tej samej zasadzie, na której jem nożem i widelcem (o tym napiszę kiedyś osobno) - ale na tyle sporo kojarzę z katolickiej mitologii (i demonologii), że trudno nie zauważyć pewnej dysproporcji.
Otóż: "Grzech cielesny przeciw naturze" wg katechizmu KK to jeden z czterech "grzechów wołających o pomstę do nieba". Wiecie, jakie są trzy pozostałe, tej samej - najwyższej - wagi? Rozmyślne zabójstwo. Uciskanie ubogich, wdów i sierot. Zatrzymanie zapłaty pracownikom. O ile co do zabójstwa rodzimi katolicy prawie nie mają wątpliwości, że nie wolno (prawie, bo gdzie te głosy katolickiego potępienia po zamordowaniu Pawła Adamowicza...?), o tyle dalej robi się ciemno. Załatwić koledze, żeby nie miał oficjalnych dochodów i nie płacił na bachory? - normalka. Kupić dom z niepełnosprytnym lokatorem i pomóc mu się zapić? - zdarza się. Zatrudniać na czarno młodziaków, Ukraińców albo jakieś baby i płacić mniej niż minimalna? - każdy chce żyć, nieprawdaż.
Tu w zasadzie można by powiedzieć dowolnemu zasadniczemu ojczystemu katolowi: jeśli przez ciebie dzieci nie dostają tego co powinny albo ktoś ma przyciętą wypłatę - to dokładnie ten sam ciężar gatunkowy, jakbyś nadstawiał tyłka koledze.
...Tylko że nie. Jeśli sprawdzimy w Księdze Rodzaju, o co chodziło z "grzechem sodomskim", to nie tyle o homoseksualizm, co o próbę gwałtu (na aniołach).
A teraz jeszcze zaspoileruję tym, którzy nadal uważają, że Stary Testament zawiera wskazówki jak żyć: w następnym odcinku Lot (ten dobry z Sodomy) zostaje spity i użyty seksualnie przez własne córki (które w poprzednim odcinku chciał podstawić sąsiadom do zgwałcenia zamiast aniołów, ale nie wyszło). Miłej lektury!
No comments:
Post a Comment