Tuesday, 14 April 2020

Paradoks aborcyjny

Jasne, że nie jestem za zaostrzeniem ustawy antyaborcyjnej.
Jasne, że "kompromis aborcyjny" z 1993 jest mocno fikcyjny, bo aborcje załatwia się za granicą, u lekarzy działających nielegalnie albo metodami domowymi.
A czy przedtem miałyśmy faktycznie wolność wyboru i większe prawa do decydowania? Przed 1993 byłam już na tyle dorosła, żeby wiedzieć, jak to się odbywało. Anecdatycznie: 3 na 5 skrobanek w moim otoczeniu było "na żądanie", tylko że... mężczyzny - najczęściej partnera kobiety albo jej ojca  (jeśli nieletnia); 1 na 5 - "na żądanie" kobiety, która bała się przyznać do ciąży albo wiedziała, że nie ma na kogo liczyć; dopiero ostatnie 1 na 5 to były powody medyczne czy ekonomiczne. 1993 choć minimalnie zmienił w świadomości społecznej podejście do antykoncepcji: że może jednak jest to coś, czym nie wstyd się zająć, bo opcja "załatwić to jakoś" stała się trudniejsza i droższa.
Więc nie łudźmy się, że powrót do stanu sprzed 1993 automatycznie przywróci nam prawa, bo w Polsce ich jeszcze nie miałyśmy. Może kiedyś.

No comments:

Post a Comment