Pani profesor Magdalena Środa napisała na Facebooku coś takiego:
Czuję wyraźną choć małą satysfakcję, gdy czytam teksty ludzi, którzy całe swoje życie byli przykościółkowi, propapiescy i którzy uważali, że bez Kościoła nie przetrwalibyśmy i nie przetrwamy a którzy teraz przejrzeli na oczy i pomału zgadzają się z moimi antyklerykalnymi poglądami, które głoszę od czasu gdy w ogóle głoszę poglądy. Różni świętobliwi dziennikarze i dziennikarki, znajomi i znajome zarzucali mi to, co teraz sami głoszą. Wreszcie dojrzeli do tego by zobaczyć, że król jest nagi czyli że kościół jest czymś na kształt pazernej organizacji mafijnej, gdzie ukrywa się przestępców i ceni solidarność w złu. Oczywiście wielu ludzi przestając wierzyć w świętość Kościoła i jego sług (włącznie z tym najważniejszym JPII), nadal wierzy w pana Boga, co przy moim oświeceniowym umyśle wydaje się aberracją równie dziwną (choć równie malowniczą) jak wiara w różowe smoki. No ale i może na to przyjdzie czas.
Poczułam się nieco striggerowana do odpowiedzi:
Proszę
nam zostawić różowe smoki i inne aberracje. W kwestii oddzielenia KK od
państwa jestem po tej stronie co Pani, nikogo nie prosiłam o religię w
szkole, chętnie zobaczę finansowanie kościołów z % podatku
zadeklarowanych wiernych (zamiast z budżetu i tacy), a miejsce
kościelnych pedofili i ich mocodawców widzę wyłącznie w więzieniach.
Rydzyka nie finansuję, dzieciom swoim ani cudzym nie płacę za chodzenie
do sakramentów, a lokalną parafię wspieram w takim zakresie, w jakim z
niej korzystam.
A przy
tym wszystkim wierzę sobie w, jak to powiedział jeden mój znajomy,
"wymyślonego przyjaciela", co nie przeszkadza ani w pracy inżyniera, ani
w rozumieniu, jak działają szczepionki, jak EllaOne, a jak reaktory
WWER. Nie dzielmy się bardziej niż to konieczne.
No comments:
Post a Comment