Dowcip zasłyszany w okolicach Nordconu roku tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego któregoś, w smażalni Wrzos - jedynej czynnej zimą w Jastrzębiej Górze. Opowiadał Rafał Andrzej Ziemkiewicz. Cytuję z pamięci.
Przyjęcie u brytyjskiego lorda. Po wykwintnym obiedzie panowie udali się do biblioteki.
Rozmowa toczyła się niespiesznie na temat pogody.
- Może cygaro? - zapytał lord.
- Chętnie - odpowiedzieli goście, częstując się wybornymi Montecristo.
Rozmowa w naturalny sposób przeszła na zagadnienia handlu morskiego.
- Może kawy? - zapytał lord.
- Chętnie - odpowiedzieli goście.
Lord pociągnął za sznur dzwonka umieszczonego dyskretnie między półkami. Po chwili do biblioteki bezszelestnie wszedł lokaj, niosąc tacę z dzbankiem i filiżankami z Miśni.
Rozmowa w naturalny sposób przeszła na napiętą sytuację polityczną w Europie.
- W sąsiednim pokoju leży moja żona. Może któryś któryś z panów był zainteresowany? - zapytał lord.
- Chętnie - odpowiedział jeden z gości. Odstawił filiżankę i wyszedł z biblioteki. Wrócił po około kwadransie.
- Zimna - powiedział, kiedy usiadł w fotelu i podniósł filiżankę do ust.
- Owszem. Nie żyje od trzech dni - odpowiedział lord.
No comments:
Post a Comment