Dzisiaj też ciężko, bo o uchodźcach.
Znam przynajmniej trzy osoby z Polski, które podpisują się pod poglądami "nie przyjmować" albo wręcz same je głoszą. Każda z nich realnie korzysta (lub skorzystała) wraz z rodziną z tego, co wypracowała stara UE (Niemcy, Wielka Brytania): z poziomu wynagrodzeń, organizacji życia, a takoż zasiłków czy emerytur.
Właśnie ta trójka ludzi bez żenady daje do zrozumienia, że od korzystania z tych dobrodziejstw jesteśmy my, Polacy, a nie jacyś ciapaci z Bliskiego Wschodu.
W trochę dalszym planie, przez znajomych znajomych, odchodzi straszenie terroryzmem: że to, wiecie, jak ICH wpuścimy, to zaraz nas wysadzą. Bzdura. Zamachów
w Europie Zachodniej nie robią sterani desperaci, którym dopiero co udało się z jedną reklamówką uciec z
wojny przez morze i obozy w Serbii. Zamachy mają
mocne oparcie w starszych gettach zasiedziałych imigrantów, nad którymi
lokalna policja nie ma władzy, ba, od lat do nich nie wchodzi. Tam są środki
i warunki. Zachód sam te warunki poniekąd stworzył, ale nie
przyjmowaniem imigrantów, tylko brakiem kontroli.
Na marginesie: w
Polsce takie środowisko już istnieje, mimo śladowej liczby uchodźców: to
"getta" kibiców, ONR-u i temu podobnych bandytów. Nad nimi też nie ma
władzy ani policja (choć stwarza pozory kontroli), ani kościół katolicki
(paulini zrobili z Jasnej Góry regularny skinbar), ani politycy. Jeśli
jutro z tego getta wyjdzie jakiś nasz Breivik i zechce postrzelać, to
będzie ogólne OJEJ.
W jeszcze innym planie - racjonaliści, zamknąć oczy - jest Kościół Katolicki. Taki klub wzajemnej adoracji, gdzie co roku czyta się bajkę o społeczności, co uciekła z Egiptu przed prześladowaniami i biedą, tudzież legendę o pewnej rodzinie, co nawiała przed rzezią w kierunku przeciwnym (przy użyciu osła). Na szczęście nikt tych opowieści już dawno nie słucha, bo jeszcze mógłby skojarzyć: Jezus był uchodźcą? W tych jakichś brudnych krajach na Bliskim Wschodzie?! Między ciapatymi???
A bez ironii, tutaj krótka piłka: nie chcesz uchodźców? W takim razie powieś sobie na szyi cokolwiek, ale już nie krzyż, bo chrześcijanie i Ty to zbiory rozłączne.
Jest jeszcze cała ta emigracja z Polski z lat 80-tych (no i starsza, ale starszej nie znam), co siedzi w USA, w Niemczech i tak dalej. Lekko licząc, 80% z tego towarzystwa wyjechało za lepszym zarobkiem i łatwiejszym życiem (i wcale im się nie dziwię - gdyby nie 1989, to pewnie sama bym wyjechała); nie była to ucieczka przed bombami, granatami i czołgami. Jeśli zgłaszali się jako azylanci, to często byli akceptowani w ramach walki Zachodu z socjalizmem w bloku wschodnim, a nie dlatego, że tu im coś groziło. Groziło może 10% z tych co uciekli, drugie 10% miało w PRL zabrazgrane w papierach i zapewne racjonalnie uznali, że jak do końca życia być cieciem na budowie, to lepiej tam, niż tutaj. Szanuję decyzje wszystkich, ale nie przyłączam się do narodowej sklerozy. Świat jako-tako przyjął naszych uchodźców, teraz nasza kolej się wykazać. Jak pisze Szymon Hołownia: Reagan nie deportował w latach 80-tych wszystkich Polaków i nie kazał im brać za karabiny i walczyć z Jaruzelskim jak mężczyźni.
Znów na marginesie: my na ten Zachód nie sam kwiat narodu posłaliśmy; poza zwykłymi Polakami, co chcieli zarobić, uszczęśliwiliśmy Berlin czy Greenpoint niezłą kolekcją alkoholików, złodziei i kombinatorów, i jakoś chyba nie chcemy ich z powrotem.
Na koniec propozycja dla umiarkowanych, którym przez usta nie przeszłoby "niech zdychają", ale nadal nie chcą tu widzieć obcych: niech każda
polska rodzina, która wysłała kogoś do starej UE i brała - lub nadal bierze - unijny socjal,
odda teraz połowę tej kwoty jakiejś rodzinie uchodźców na terenie UE.
Pozostali mogą się dołożyć!
PS. Już po napisaniu tego tekstu przyszły mi do głowy co najmniej dwie znajome osoby, które z Polski wyniosły się na dobre do "starej Unii" - bez żalu, z wyboru i raczej za rozwojem zawodowym niż socjalem (z którego jednak korzystają i który poważają). I te właśnie osoby, widując uchodźców na co dzień na ulicach, mają do nich stosunek pozytywny i "pomocowy".
P.PS. Po paru dyskusjach chciałabym jeszcze odpowiedzieć na zadane mi pytanie: "A jak ich powstrzymać?", to znaczy - co zrobić, żeby fala migrantów z Bliskiego Wschodu do Europy nie była aż tak wielka. W skrócie: nie wiem. Rozwiązania typu "strzelać do łodzi" albo "dać im tonąć" nie wchodzą u mnie w grę z powodów etycznych, a zresztą jeśli w taki sposób mielibyśmy obronić chrześcijańską Europę, to nic z tego - może i coś obronimy, ale to już nie będzie ani chrześcijańska, ani Europa. Z kroków racjonalnych na pewno jestem za kontrolowaniem imigrantów, wdrażaniem do naszych reguł, nietworzeniem nowych gett; nie zmusimy nikogo do integracji, ale do przestrzegania prawa musimy. Pomaganie na miejscu (PAH i budowanie studni, Doctors Without Borders...) na pewno jest słuszne, ale na wojnę nie pomoże.
Co jakiś czas chodzi za mną myśl, że na dłuższą metę nie da się zrobić niczego, że po prostu nasza cywilizacja się kończy, tak jak imperium rzymskie czy Majowie. Że teraz nadchodzi czas Arabów, bo im się chce wszystkiego, a nam mało co - vide "Czerwone dywany, odmierzony krok" Ziemkiewicza. Może to jeszcze parę pokoleń? Moją strategią jest tu nadal zachować się przyzwoicie, żeby nas dobrze pamiętali. (Jak będzie po arabsku "Thanksgiving"?)
Z
kronikarskiego obowiązku dodam, że tekst powstał jako wirtualny prezent
urodzinowy dla mego ojca. Bo to było tak: w pyskusjach
okołopolitycznych doszłam do punktu, w którym jedynym przyjemnym
wyjściem wydawał się powrót do własnej bańki. Ale zrobiło mi
się głupio, albowiem mój stary regularnie nawraca na drogę rozsądku
PIS-owych znajomych, przy czym mówimy tu o ludziach pod 80-kę, często
rodem z Przemyśla albo na emigracji w USA. Więc JAKBY ma trudniej, a nie
odpuszcza :)
A ja go w tym dziele wspieram, bo ci wszyscy skubańcy mają prawo głosu i z niego korzystają #bóghonorojczyznakurwaniewiemcospizekżydówaukraińcyztryzubamiudrzwi, a potem sobie umrą i nas zostawią z tym co widać :(
No comments:
Post a Comment