Wednesday, 15 August 2018

Gdyby proboszcz była matką

A jak już doczekamy księży-kobiet, to wyobraźcie sobie taką sytuację: msze świąteczne do odprawienia o 9:00, 10:30 i 12:00 w trzech kolejnych wioskach, dziecko trzeba karmić co parę godzin, auto wysiadło, niani nie ma bo święto, więc trzeba pojechać pick-upem, trąbla puścić na dywan w kościele, mszę odprawić bardzo sprawnie, a jak małe zacznie piskać z głodu, to wysłać ministranta do auta po butelkę i nakarmić w trakcie ogłoszeń duszpasterskich i liczyć na to, że przed kupą zdąży się z błogosławieństwem.
Wizja zainspirowana przez księdza z Nowego Gierałtowa, który przyjechał na mszę do Bielic z małym osiołkiem, którym się opiekuje, i poradził sobie bdb. Pani kościelna mówi, że nie gniewa się o ten jeden rozbity wazon.

No comments:

Post a Comment