A jak już doczekamy księży-kobiet, to wyobraźcie sobie taką sytuację:
msze świąteczne do odprawienia o 9:00, 10:30 i 12:00 w trzech kolejnych
wioskach, dziecko trzeba karmić co parę godzin, auto wysiadło, niani
nie ma bo święto, więc trzeba pojechać pick-upem, trąbla puścić na dywan
w kościele, mszę odprawić bardzo sprawnie, a jak małe zacznie piskać z
głodu, to wysłać ministranta do auta po butelkę i nakarmić w trakcie
ogłoszeń duszpasterskich i liczyć na to, że przed kupą zdąży się z
błogosławieństwem.
Wizja zainspirowana przez księdza z Nowego
Gierałtowa, który przyjechał na mszę do Bielic z małym osiołkiem, którym
się opiekuje, i poradził sobie bdb. Pani kościelna mówi, że nie gniewa
się o ten jeden rozbity wazon.
No comments:
Post a Comment