Tuesday, 16 January 2024

Jazda na biegówkach daje dużo czasu na myślenie

Dziś zapomniałam telefonu i nie uwieczniłam ani jak ślicznie było w górach, ani jak padał śnieg (jak padał), ani jak się ma chatka (pozdrawiam Teśkę), ani czeskiego ratraka, ani - po raz miliardowy - zupy soczewicowej w Paprsku, która wygląda jak błoto, a smakuje bosko.

Zamiast tego uwiecznię pomysł dyscypliny sportowej, której koncepcja powstała wczoraj na Bialskiej Pętli, a została dopracowana dziś Nad Spławami. Sport ten jest w zamyśle połączeniem narciarstwa biegowego i zjazdowego, morsowania oraz canopy pilotingu. Zawody rozgrywa się na nartach śladowych, na stoku z częścią stromszą i częścią bardziej wypłaszczoną, na której znajdują się wąskie rowki z płynącą wodą. Zawodnikom przed startem maluje się dupy farbą. Zawodnik zjeżdża ze stoku dla nabrania prędkości, po czym w trakcie jazdy ma przejechać kucając okrakiem nad rowkiem z wodą i tę farbę jak najlepiej spłukać.

Strój zawodników składa się z czapki, szalika, rękawic, kurtki, stringów ochronnych (vide dalsze objaśnienie), sztylpów i butów narciarskich ze skarpetami. Dopuszczalna jest depilacja pośladków dowolną techniką, natomiast kremy, olejki i balsamy do ciała stanową niedozwolony doping, a ich wykrycie powoduje dyskwalifikację zawodnika.

W wersji uproszczonej zmycie farby ocenia komisja zawodów, a wygrywa zawodnik o najkrótszym czasie przejazdu.

W wersji zaawansowanej używa się farby widocznej w ultrafiolecie i lamp ultrafioletowych albo farby barwnej i spektrometru, po czym wygrywa zawodnik o najlepszej kombinacji czasu przejazdu oraz stopnia spłukania farby (por. skoki narciarskie, punkty za odległość i za styl).

W kategorii młodzieżowej do lat 16 oraz w kategorii open stringi ochronne stanowią element obowiązkowy stroju. W kategoriach wyczynowych rozróżnia się kolejno: jazdę bez stringów nad wodą płynącą, jazdę bez stringów nad wodą pokrytą lodem o grubości do 5mm oraz jazdę bez stringów nad wodą pokrytą lodem o grubości do 10mm.

Saturday, 13 January 2024

Wjebie jej czy nie wjebie

Już to chyba pisałam: mamy z koleżanką teorię, że gdzieś w ewolucji nastąpił taki błąd, że lada jaki zjebiszon, wioskowy alkoholik czy inny pospolity skurwęsyn potrafi wywołać w kobiecie podobną reakcję, jak Dżyngis-chan czy Aleksander Wielki. Wiecie, a to srogo marszczy ryja, a to chodzi tajemniczo obdęty, znienacka czymś ciśnie o ścianę, czasem znika na trochę, potem wraca i "wjebie jej czy nie wjebie", jak to trafnie przerobili Chwytak vs Czaki. A babina skacze wokół niego jak porąbana, bo jej się odpaliły procedury obsługi półboga. Tylko niestety nie będzie ani łupów rzuconych do stóp, ani tryumfalnego wjazdu rydwanem do nowych włości - wszystko skończy się na orzyganym dywanie i osranych kalesonkach do przeprania.

PS. Zauważcie, że alergie działają dokładnie tak samo: organizm na jakieś durne pyłki trawek odpala mechanizmy jak na walkę z dżumą. Kiedyś się na to umierało albo wegetowało z astmą, teraz mamy loratadynę i inne fajne wynalazki, więc może jest nadzieja? Big Pharma, proszę szybko opracować tabletki na zjeba!

https://youtu.be/LBYFobFQoWs?si=LoGe2W4z96Way8ds