Jakoś na początku studiów spotykałam się z parę lat starszym chłopakiem. Grał thrash i charakteryzował się mrocznym poglądem na życie i świat ("życie to gówno"), pewnie dlatego, że mieszkał na najponurszym blokowisku Wrocławia, w ogromnym mieszkaniu, w którym ojciec - emerytowany milicjant - najczęściej dłubał coś przy boazerii w korytarzu, jeśli akurat nie byli z matką na działce. Po metrażu przemykał się też młodszonastoletni brat. Obrazu niech dopełni stojąca w pokoju mego chłopaka meblościanka, a na niej kryształy, które stać tam niestety musiały, ponieważ... no, był jakiś ponury powód rodzinny.
Zdarzyło się tak, że starzy na działce, młody z kolegą grają w gry czy też oglądają coś w telewizorze, a ja w pokoju z kryształami, razem z jego właścicielem. Godnym wzmianki rekwizytem tego popołudnia okazał się jednak nie żaden z kryształowych koszmarów (które ofiarnie i życzliwie chciałam parę razy wyjebać przez okno, ale pomysł nie spotkał się z uznaniem), a lekko używany egzemplarz "Paragrafu 22", który pożyczyłam właśnie od kolegi z roku (mieszkał nieopodal) i który - egzemplarz, nie kolega - tymczasem leżał spokojnie w mojej torebce.
I otóż w niezbyt odpowiednim momencie dotarło do nas, że młodszy brat woła starszego po imieniu - głośno i dość niecierpliwie. Był nauczony, że do zamkniętych drzwi się dobijać nie należy, niemniej jednak darł się tak, że facet wyszedł z łóżka, przyodział się nieco i poszedł na ratunek. Ja zostałam.
Zwiad wykazał, że przyczyna dramatycznego nawoływania była następująca: chłopcy zgłodnieli przy grze (filmie?), postanowili zrobić popkorn i zawołali starszego brata do sprawdzenia, czy już dobry. Zdaje się, że rozmowa braterska przebiegła dość żywiołowo. W każdym razie mój chłopak wrócił do pokoju, gdzie zastał mnie co prawda nadal nieubraną, za to dogłębnie zaczytaną w "Paragrafie" i machającą niecierpliwie ręką, że tak tak, zaraz, tylko doczytam do końca strony. Teraz myślę, że zachowałam się trochę nietaktownie.
Sunday, 30 September 2018
Friday, 14 September 2018
Kre...da to wielka rzecz
Jedną z ulubionych anegdot branżowych mojej matki było jak ktoś napisał kredą na tablicy:
KONFERENCJA FIZYKI JĄDROWEJ
SPAŁA
14 DNI
Wreszcie mogę z dumą kontynuować tradycję anegdotką z MT Marathonu w Pradze, gdzie w ramach prezentacji projektów pojawił się na tablicy wpis:
PARALLEL CRAWL
COFFEE AREA
KONFERENCJA FIZYKI JĄDROWEJ
SPAŁA
14 DNI
Wreszcie mogę z dumą kontynuować tradycję anegdotką z MT Marathonu w Pradze, gdzie w ramach prezentacji projektów pojawił się na tablicy wpis:
PARALLEL CRAWL
COFFEE AREA
Saturday, 8 September 2018
Trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie czasu
Ciekawe, czy kiedyś było tak, że jak się już człowiek wyuczył rzemiosła albo orki i siania, gotowania krupniku i karmienia piersią, to miał spokój przez resztę życia i nie musiał się uczyć ani C, ani githuba, ani sieci neuronowych; nie musiał wybierać wciąż nowego tabletu, waluty kredytu ani kalendarza szczepień. Wiadomo było, że jak nie zmarznie ani burza nie wytłucze, to się zbierze; jak dzieci nie umrą, to urosną.
A może wcale nie? Może strach przed burzą, wojną, głodem i śmiercią dziecka na tężec był tak wielki i realny, że wcale nie było łatwiej? Może poziom stresu w życiu jest mniej więcej stały, ograniczony tylko wytrzymałością układu nerwowego homo sapiens. Nie wiem.
A może wcale nie? Może strach przed burzą, wojną, głodem i śmiercią dziecka na tężec był tak wielki i realny, że wcale nie było łatwiej? Może poziom stresu w życiu jest mniej więcej stały, ograniczony tylko wytrzymałością układu nerwowego homo sapiens. Nie wiem.
Monday, 3 September 2018
Kundel Fisher Price
Jest
taki gadający pies Fisher Price, jakoby edukacyjny dla dzieci. Gada
nawet z sensem i dość mało obrzydliwym głosem. Jedna z nielicznych
zabawek wydających dźwięki, która u nas przetrwała - nie została ani
eksmitowana do dziadków, ani uciszona przez pana elektronika (bo
rozliczne kolejki, karuzelki itp. pizdryki jeździły, świeciły, ale nie
ryczały - przeciąć właściwy kabelek, jak na filmie, i spokój).
No więc pewnego wieczoru wieszam spokojnie pranie w korytarzu. W całym mieszkaniu ciemno, mam tylko małe światełko w łazience. W trakcie wieszania zahaczam niechcący o pudło, na którym leży ten cholerny pies, i słyszę z ciemnego kąta: A KUKU, WIDZĘ CIĘ!
No więc pewnego wieczoru wieszam spokojnie pranie w korytarzu. W całym mieszkaniu ciemno, mam tylko małe światełko w łazience. W trakcie wieszania zahaczam niechcący o pudło, na którym leży ten cholerny pies, i słyszę z ciemnego kąta: A KUKU, WIDZĘ CIĘ!
Subscribe to:
Posts (Atom)