Jest
taki gadający pies Fisher Price, jakoby edukacyjny dla dzieci. Gada
nawet z sensem i dość mało obrzydliwym głosem. Jedna z nielicznych
zabawek wydających dźwięki, która u nas przetrwała - nie została ani
eksmitowana do dziadków, ani uciszona przez pana elektronika (bo
rozliczne kolejki, karuzelki itp. pizdryki jeździły, świeciły, ale nie
ryczały - przeciąć właściwy kabelek, jak na filmie, i spokój).
No
więc pewnego wieczoru wieszam spokojnie pranie w korytarzu. W całym
mieszkaniu ciemno, mam tylko małe światełko w łazience. W trakcie
wieszania zahaczam niechcący o pudło, na którym leży ten cholerny pies, i
słyszę z ciemnego kąta: A KUKU, WIDZĘ CIĘ!
No comments:
Post a Comment