Tuesday 5 February 2019

Szynka w piątek czy zupa dla biednych

Teza: religia powinna skupiać nas na tym, co mamy robić, a nie - czego nie robić.

Nieposortowane notatki na temat tego, co ważniejsze:

Nie zjeść szynki w piątek czy nalewać zupę dla biednych?
Nie zatańczyć w poście czy włączyć się w wieczór kolędowy na Gromniczną?
Nie uwieść koleżanki czy na nowo uwieść własną żonę?
Nie ominąć mszy czy odezwać się, kiedy przy nas kogoś oszukują?
Nie wejść w związek homo czy głosić Ewangelię mimo orientacji?
Nie żałować 20 złotch na tacę czy oddać sąsiadom zabawki dla dzieci, warte złotych 200?

Pewnie będę dopisywać kolejne.

9 comments:

  1. Od siebie ;) Mam to w głowie i spróbuję opisać.

    ReplyDelete
  2. Masz: zachowywać wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych w piątek. Zachowywać wierność. (I czystość). A dzień święty święcić :)

    Zakładam, że dwie bzdurki - msza niedzielna i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych w piątek (no, może jeszcze przestrzeganie wielkiego postu) - są tym, co wyróżniają robienie czegoś z powodów religijnych.
    Nie wiem nawet, czy rzeczywiście sam kościół je uważa za ważniejsze od miłości bliźniego, uczciwości, dbania o jakość małżeństwa, robienia czegoś dla wspólnoty.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja też nie wiem, co (K)kościół rzeczywiście uważa - wiem natomiast, co uważam ja: najpierw "robić", potem "nie robić". Powszechna praktyka wygląda raczej odwrotnie.
      I od razu nadmienię, że nie sprowadzałabym swego podejścia do absurdu typu palić, gwałcić, rabować, a potem od czasu do czasu ufundować jakiś kościół albo chociaż ołtarzyk - chociaż pewnie niewiele by było sztuki sakralnej, gdyby nie hipokryci ;)

      Delete
  3. Zdaje się, że rozumiem, o co Ci chodzi, najkrócej rzecz biorąc o "wiarę na TAK" a nie konkurs, kto NIE zrobi złych rzeczy - mała wskazówka: rzeczy, wymienione przez Ciebie w parach nie są sprzeczne i wzajemnie się wykluczające!

    Ostatnio przeczytałem genialne stwierdzenie, że jak człowiek zainwestuje trochę czasu i serca w relację z Najwyższym, to może potraktować przykazania jako obietnice (stanie się dla niego naturalnie że "Nie będziesz kłamać!", "Nie będziesz zabijać" i inne takie!). I na pewno łatwiej mu będzie też będzie robić rzeczy "na TAK"... nawet ten punkt z żoną ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zauważyłam, że nie są sprzeczne - chodzi mi natomiast o priorytety. Stwierdzenie, które cytujesz, ma szansę być genialne, jednakowoż praktyka (hehe) teologiczna jest niestety odwrotna: "chodzę do kościoła, więc jestem porządnym człowiekiem" (zamiast "muszę starać się być porządnym człowiekiem, skoro chodzę do kościoła"), przy czym nawet jak ktoś pochyli się nad swoją porządnością, to nieuchronnie w stronę tych NIE, a na TAKi już całkiem nie starcza uwagi :(

      Delete
    2. (sprawdzić, czy nie Hołownia)

      Delete
  4. Heh, zdaje się nie byłaś pierwsza:
    "Lecz biada wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z wszelkiego rodzaju jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą. Tymczasem to należało czynić, i tamtego nie opuszczać." Łk 11,42-43

    ReplyDelete
    Replies
    1. Minkiewicz powinien narysować dla TP "w mateczniku najmniejszej czytalności" coś o takich właśnie niemodnych cytatach z Ewangelii, przez analogię do "matecznika najniższej oglądalności" z okolic Wilqa :)
      http://profesoragent.blogspot.com/2008/02/tvp-kultura-w-mateczniku-najniszej.html

      Delete