Spisane dla Jakuba Luberdy - szpilki bez obciachu i bez
fantasy:
Moja przyszła matka, dalej zwana W., wędrowała nocą przez
Wrocław późnych lat 40-tych z koleżanką i kolegą - chyba z
wczesnostudenckiej imprezy. Przyczepili się do nich jacyś - pijani,
agresywni, niebezpieczni. Ucieczka nie wchodziła w grę, bo W. była w
szpilkach z paczki od amerykańskiej ciotki. Kolega bohatersko się
postawił napastnikom, jednakowoż nie wyglądało to dobrze. W desperacji
W. przypomniała sobie, że jej szpilki mają metalowe skuwki na
obcasikach, zdjęła pantofelek i przyjebała któremuś napastnikowi w łeb.
Krew, panika, wrzask ZABIŁAŚ MNIE TY KURWO, no i w zamieszaniu udało się
uciec. Na bosaka, zdaje się.
No comments:
Post a Comment