Friday, 18 September 2020

Usiłowanie zabójstwa [nieprzyjemne rzeczy o babach]

Parę lat temu Internety obiegł cytat z podręcznika Wędrując ku dorosłości. Wychowanie do życia w rodzinie dla uczniów klas V-VI szkoły podstawowej, red. Teresa Król:

"Ginekolog to nie dentysta - regularne kontrole w Waszym wieku nie są konieczne. Jeśli dziewczyna czuje się zdrowo i ma kogoś zaufanego, kto odpowie na pytania czy rozwieje jej wątpliwości (najlepiej, by była to mama), wizyta jest niepotrzebna". 

No więc uważam, że publikowanie i szerzenie takich poglądów w hipotetycznej Rurytanii byłoby śmieszne albo zacofane, natomiast w Polsce powinno być traktowanie jak usiłowanie zbiorowego zabójstwa. Dlaczego? Bo wciąż jesteśmy krajem, do którego ginekolodzy przyjeżdżają obejrzeć raka szyjki macicy w takim stadium, którego u siebie już raczej nie widują (jako że gros bab robi tam cytologię co roku, po czym "na pniu" leczy się to, co ewentualnie wykryto).  Bo...

...w szpitalu w Tarnowskich Górach wycięto 60-letniej kobiecie guz (chyba jajnika) o wadze 24 kg. Pani nie była u ginekologa od lat 20. 

Co to ma wspólnego z WDŻ i zaleceniami dla nastolatek? Wszystko. Zwyczaje zdrowotne wyrabia się najskuteczniej w wieku nastolatkowym. I w tymże wieku najlepiej nauczyć się chodzenia do ginekologa raz w roku, egzekwowania USG i cytologii - nawet "jeśli dziewczyna czuje się zdrowo i ma kogoś zaufanego" - i oczekiwania, że jak coś boli, to lekarz znajdzie przyczynę i ją usunie. Zaufana mama nie rozpozna ani nie wyleczy nadżerki, endometriozy czy guza na jajniku. A poza tym - jak wyżej: nawyk, że potrzebujemy ginekologa, a nie tylko dentysty czy fryzjera, przyda się za 20, 40, 60 lat.

No comments:

Post a Comment