Thursday, 29 December 2022

Regres

Miałam 16 czy 17 lat, kiedy chłopak powiedział mi "przyjdę do ciebie, jak będę miał czas". Zerwałam z nim z wyjaśnieniem, że to nie burdel. 
Teraz jest tak, że 3 niezależnie zaproszone osoby trzymają mnie w stanie "jeszcze nie wiem kiedy", a ja się z tym pogodziłam. Nie jestem pewna, czy to postęp.

Wednesday, 28 December 2022

Patologie muszą sobie pomagać

Dworzec Główny we Wro. Na wózku siedzi lekko osmarkany pan menel w wielkiej, dziwnie zapiętej płaszczokurtce. Po mnie prześlizguje się obojętnym wzrokiem, za to konkubenta łapie za rękaw i coś prosząco mamrocze, wskazując na tę swoją kurtałę. Konkubent upewnia się, że chodzi o rozpięcie zamka, i zaczyna walczyć z zaciętym suwakiem. Po minucie-półtorej zmagań sukces, zamek rozpięty, pan menel uwolniony, dziękuje serdecznie.

Odchodzimy.

Żeby jakoś docenić wysiłek, komentuję: "Jednak co inżynier, to inżynier!" - na co konkubent odpowiada ponuro, oglądając swoje rękawiczki: "Przy dzieciach się nauczyłem."

Śubuk. Kontrowersje z odrobiną spoilerów

Dobry film, jak na polski - bardzo dobry. Świetna muzyka, niespieprzone aktorstwo, no i niecukierkowy Przemyśl w tle też robi swoje. Film z przekazem, acz nienachalnym... no właśnie. Jest parę - jak dla mnie - kontrowersyjnych motywów i to może nawet dobrze świadczy o filmie, że nie wszystko jest jednoznaczne?

Potencjalną kontrowersją jest początek historii, naprowadzający na schemat "autyzm to choroba dzieci niechcianych przez matki, urodzonych w stresie" itd. Akurat ta mina została jednak w filmie rozbrojona - jawnie, kiedy matka wyjaśnia sąsiadowi, że ten schemat jest już w psychologii obalony (sposób, w jaki to ujmuje - och!).

Kontrowersja główna to skupienie się matki na edukacji syna (szkoła integracyjna zamiast specjalnej). Chwała i szacunek, takie matki zmieniły polską edukację w tym względzie i pewnie mogłabym na tej laurce poprzestać, ale... "Ale" może dlatego, że oglądałam ten film kilkaset metrów w linii prostej od noclegowni Brata Alberta dla bezdomnych mężczyzn. Może dlatego, że ostatnio mignął mi gdzieś artykuł, jak bezdomni rekrutują się w dużej mierze z synów opiekuńczych matek, kiedy te matki umierają. A może po prostu pod koniec filmu pada wprost: "Jak on sobie poradzi beze mnie?" I pada to - nie spoilując - mniej więcej kiedy syn osiąga pełnoletniość. Późno. Wiadomo, że każdy film pokazuje wycinek historii, czy to prawdziwej, czy zmyślonej, czy z grubsza tylko opartej na faktach. Zabrakło mi w nim jednak choćby przelotnej sceny z nauką samodzielnego funkcjonowania. A jedyna rozmowa o przyszłości z dorosłym już synem to rozmowa jak z 7-latkiem.

(Nawiasem mówiąc, osoba z autyzmem - tak, jak jest zagrana w filmie - nie różni się szczególnie od co najmniej 10% osób pracujących np. w branży IT, co może jest uwagą bardzo niestosowną, a może tropem celowo podsuniętym w filmie?)

Kontrowersją poboczną jest, nazwijmy to, "powrót gliniarza" pod koniec filmu. Zastanawiam się, czy w zamyśle mamy odbierać ten wątek jak "ojojoj, wreszcie miała kobita szansę ułożyć sobie życie, a tu dupa, synek jak kula u nogi", czy też raczej "gość myślący tylko o sobie zawsze taki zostanie, krzyżyk mu na drogę"? 

Sunday, 4 December 2022

I'd rather be a hammer than a nail

Moje nastoletnie dzieci w ponoć niezłym XII LO we Wrocławiu mają aktualnie nauczyciela fizyki, który nauczaniem fizyki zajmuje się o tyle, o ile, natomiast nie żałuje sobie uwag w rodzaju "dziewczyny też muszą nauczyć się wkładać" albo "idę z tobą do WC" - i w ramach świetnego żartu wychodzi za uczennicą z klasy, chuj wie po co eskortując ją kawałek drogi do toalety.

I tu refleksja oraz wspomnienie. LO to był czas, kiedy w podobnych okolicznościach doszłam do wniosku, że "I'd rather be a hammer..." i dla każdego werbalnego oblecha nauczyłam się wymyślać coś takiego, żeby to on oblał się pąsem. Oblechowie po jednym spąsowieniu zazwyczaj odpuszczają (*), bo dla nich zabawa kończy się w momencie, kiedy zabawka przestaje się wstydzić, a zabawka zdolna ich zawstydzić to już nie jest dobra zabawka. 

...W ogólności myślę sobie, że sytuacja 1:1 z nauczycielem w pustym korytarzu, o ile nie ma kamer, stwarza tyle ciekawych możliwości - w najgorszym razie będzie słowo przeciw słowu, a w najlepszym "pan" "profesor" nie zechce się poskarżyć. You read me? 😉

...Tylko czy ja chcę, żeby moje dziewczyny stały się tak wulgarne i chamskie jak ja 🙁

(*) Nie mylić oblechów z predatorami. Na predatorów oczywiście nie pomogą żadne słowa, tylko ucieczka, w najgorszym razie walka i ucieczka.