Dworzec Główny we Wro. Na wózku siedzi lekko osmarkany pan menel w wielkiej, dziwnie zapiętej płaszczokurtce. Po mnie prześlizguje się obojętnym wzrokiem, za to konkubenta łapie za rękaw i coś prosząco mamrocze, wskazując na tę swoją kurtałę. Konkubent upewnia się, że chodzi o rozpięcie zamka, i zaczyna walczyć z zaciętym suwakiem. Po minucie-półtorej zmagań sukces, zamek rozpięty, pan menel uwolniony, dziękuje serdecznie.
Odchodzimy.
Żeby jakoś docenić wysiłek, komentuję: "Jednak co inżynier, to inżynier!" - na co konkubent odpowiada ponuro, oglądając swoje rękawiczki: "Przy dzieciach się nauczyłem."
No comments:
Post a Comment