Tuesday, 30 May 2017

To ja powtórzę, jeśli panie nie zrozumiały

Jestem sobie na konferencji EAMT, imprezie naukowej o tłumaczeniach maszynowych, której gospodarzem jest wydział mat-fiz Uniwersytetu Karola. Na sali jakieś 40% to kobiety, wśród prelegentów podobnie. Co więcej: prelegenci rodzaju męskiego nie robią z siebie królów świata "patrzcie-jaki-jestem-zajebisty-macho", a prelegentki nie przyjmują postawy "ojoj-ale-ze-mnie-biedna-cipeczka". Podziały na puszących się, skromnych i stricto profesjonalnych przebiegają że tak powiem osobowościowo. Co do wyglądu, to mamy tu lato, a dress code raczej luźny; przeważają osoby zadbane, sporo młodych i wyglądających fajnie, a odsetek dziwolągizmu (pątnicze sandały do garnituru, różowe dredy na połowie mózgoczaszki czy biżuteria w kształcie wiadra) jest mniej więcej równo rozłożony u obu płci. Pamiętacie taką książkę z lat 80-tych "Nastolatki gotują"? Autor(ka) nie zająkuje się w kwestii czy kuchnia to miejsce dla chłopców, czy dziewczyn, bo to jest książka o gotowaniu, a do gotowania raczej nie używamy genitaliów. Tutaj podobnie: impreza jest o MT, ewentualna reszta w czasie wolnym.
A teraz będzie nieładny akcent Schadefreude: chciałabym, żeby mogli tu zajrzeć niektórzy z moich wykładowców (Politechnika Wrocławska, informatyka, 1990-1995). Ci od dowcipasków klasy "to ja powtórzę, jeśli panie nie zrozumiały". Gdzie teraz jesteście, doktorkowie, docenciki i inna hołoto? Ciekawe, że w.w. żarciki trzymały się tylko tych miernych - nikt z wyższej półki nie pozwolił sobie na coś takiego; na uczelni w godzinach pracy zajmowali się albowiem wykładaniem logiki względnie programowania współbieżnego, a nie łataniem ego.

No comments:

Post a Comment