Zakupy w Ikei są jak seks z kimś, kto ZA KAŻDYM RAZEM musi cię
związać w baleron z wymyślnymi węzłami, potem wypić kawę z setką koniaku
i trzema łyżeczkami cukru, wyguglać jak się rozwiązuje, powoli
rozwiązać posapując i wtedy ewentualnie przelecieć albo i nie.
(Właściwie to miałam się pochwalić, że kupiłam fajne krzesło do
pracy w BRW, które jest sklepem z meblami, a nie sposobem na spędzanie
czasu).
No comments:
Post a Comment