Wyobraźcie sobie rzeczywistość alternatywną, w którym seks nie jest w ogóle sprawą wstydliwą. W tamtym świecie wstydliwe jest za to kupowanie i sprzedawanie przedmiotów: legalne, ale tabu. W takim świecie oszuści byliby niemal bezkarni; podobnie bezkarni byliby ludzie, którzy nielegalnie handlowaliby z dziećmi. To taka trzecia myśl po obejrzeniu "Zabawy w chowanego" Sekielskich.
Pierwsza myśl przynosi oczywiście gniew na księży - albo cynicznych drapieżników, albo chorych szukających ofiar zamiast szukać pomocy - i na biskupów skurczybyków, którzy ich cynicznie i nieludzko kryli dla dobra korporacji, z całkowitym pominięciem dobra ofiar i przyszłych ofiar.
Druga myśl idzie za wątkiem wprost poruszonym w filmie: przenoszenie księży pedofilów do innych parafii robiło podwójną szkodę, bo nie tylko pozwalało im uniknąć odpowiedzialności, ale też pomagało polować na nowe ofiary na terenie, na którym nikt ich nie podejrzewał. Świat byłby trochę mniej brzydki, gdyby panowie biskupi zechcieli zamiatać sprawę pod dywan na przykład przez lokowanie występnych księży w zakonach zamkniętych, tym samym odsuwając ich dożywotnio od pracy z ludźmi. Że co, że to okrutne? Przez setki lat tak sobie radzono z "grzesznymi" kobietami. Nikt nie narzekał.
No comments:
Post a Comment