Ale dla mnie to bardziej opowiadanie o starości: takiej, która zastygła w przeszłości i chce ją za wszelką cenę utrzymać, bo kiedyś to było, a teraz tylko upadek i zbydlęcenie. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że stary reżyser ma rację, dramaty Szekspira to Sztuka przez wielkie Sz i ponadczasowe wartości, a ludzie, którzy nie chcą tego zrozumieć, to prymitywy. Na drugi rzut oka widać, jak bardzo się myli - ludzie w nowym świecie budują wartości po nowemu, może faktycznie bardziej prymitywni i surowi, ale wciąż ludzcy, współpracujący, sprawiedliwi, a gdy tylko mogą sobie na to pozwolić, to nawet i współczujący. Można sobie wyobrazić nowego dramaturga, który spróbuje uwiecznić ten świat, jego dramaty i wartości - a przede wszystkim dać swoim widzom, w sposób dla nich przystępny, radość i trochę refleksji. Kurczowe trzymanie się starego świata, starych wartości i starych opowieści prowadzi do wielkiej tragedii, niestety nie kończącej się na jednym starym frustracie...
Trochę jak kanon lektur w polskiej szkole.
No comments:
Post a Comment