Ale czemu się dziwić, że Trump, że PiS albo że Brexit?
Lepiej
będzie zauważyć, ile mamy wkoło siebie ludzi nieprzesadnie mądrych albo
z jakąś zadrą w rodzaju homofobii, albo tylko z podejściem "ohoho,
niech IM ktoś pokaże". Po prostu podliczyć do kupy pijanego wujka Zenka
"żydy-do-gazu", ciocię radiomaryjną, sąsiada we flajersie; przemóc się i
posłuchać żuli pod biedronką, babin pod przedszkolem i tak dalej. Dodać
do tego niemały odsetek ludzi "ze swojej sfery", którzy jednakowoż
skręcili w oszołomstwo, bo pochodzą z Przemyśla albo naczytali się
pierdół o szczepionkach, względnie zamarzyła im się obrona terytorialna
jako sposób na kryzys wieku. Przemnożyć przez współczynnik, wyciągnąć
wnioski.
W wersji amerykańskiej - spojrzeć na white trash, tysiące
sad losers, którzy ważą o 30 kg więcej od Trumpa i w dodatku nie stać
ich ani na przeszczep włosów, ani na takie garnitury, więc dla nich jest
półbogiem. Dodać pozornie rozsądnych ludzi, którzy ... (patrz wyżej -
zadra) albo po prostu boją się bab. Jeśli nadal wierzy się w demokrację,
to należałoby się do cholery nauczyć ściemniać głąbów i wygrywać wybory
skuteczniej niż epatując słuszną racją. Jak? Ano nie wiem jak. Jakbym
wiedziała, to bym może poszła do polityki.
(Moja wiara w demokrację jest mniej więcej taka, jak niegdysiejsze demokratyczne wyjazdy w Tatry. Rano Huber i ja demokratycznie ustalaliśmy, gdzie idziemy, a reszta ekipy wstawała
i szła. Wszyscy przeżyli, TOPR ani TANAP nikogo nie zwoził, więc chyba
było OK
No comments:
Post a Comment