(Zrecyklowane z czerwca).
Spożywczy w sobotę. Dwie kasy zajęte, trzecia wolna, ale pani liczy
paragony. Podchodzę z koszykiem i dzieciakami. Pani grzecznie informuje,
żeby jednak iść do innej kasy. Idziemy, czekamy. Tymczasem do wolnej
kasy podchodzi czterech młodych po pracy, z piwem w koszyku. Pani
odkłada paragony i kasuje natychmiast, z uśmiechem. I ja ją nawet
rozumiem, mężczyzna pan stworzenia, piwo sprawa życiowa.
Tylko jak potem słyszę, że muszą przyjść feministki, żeby wyzwolić spod męskiej dominacji i dać parytet, to nie, nie tędy.
No comments:
Post a Comment